Ulubione płyty 1991 cz.7


💿𝗧𝗵𝗲 𝗘𝘅 + 𝗧𝗼𝗺 𝗖𝗼𝗿𝗮 – Scrabbling at the Lock
(experimental rock / folk / post-punk)

Była ostatnio płyta Dog Faced Hermans, to czas na album ich bliskich znajomych – Holendrów z The Ex. Zresztą to na tej płycie zadebiutował w szeregach zespołu gitarzysta DFH – Andy Moor. Podobnie jak Szkoci The Ex uwielbiają eksperymentować. Zespół zaczynał od anarchopunka, by przez lata rozwijać styl i zapraszać do wspólnego grania gości z różnych muzycznych światów. Na tym albumie Holendrom towarzyszy wiolonczelista Tom Cora i prawda jest taka, że świetnie się wpasował w granie zespołu. Usłyszycie tu elementy folkowe, post-punkowe, a w otwierającym „State of Shock” nawet nieco black metalu (a przynajmniej ja mam takie skojarzenia).

Ciekawostka: jest to jedna z dwóch płyt z 1991 roku, która na okładce ma to samo zdjęcie przedstawiające katastrofę kolejową na dworcu Montparnasse w Paryżu. Drugim albumem był „Lean into It” Mr. Big. Mam nadzieję, że nikt w sklepie nie popełnił błędu i kupił to, co chciał #niepomylpłyty.


💿𝗠𝘂𝗱𝗵𝗼𝗻𝗲𝘆 – Every Good Boy Deserves A Fudge
(grunge / garage rock)

Mudhoney na „Every Good Boy Deserves A Fudge” dalej gra swoje, bo po zmieniać coś, co działa. Podoba mi się wszechobecny luz na tej płycie i swobodne mieszanie wpływów rockowych z lat 70., punkowych i bluesowych. Do ulubieńców zaliczyłbym na pewno sześciominutowe, lejące się „Broken Hands”, wzbogacone o organy „Who You Drivin’ Now?”, bluesowy „Move Out” z harmonijką czy zamykający album, nieco psychodeliczny „Check-Out Time”. Mudhoney to pewna firma, a „Every Good Boy Deserves A Fudge” należy do moich ulubionych płyt, które nagrali.


💿𝗕𝗮𝗯𝗲𝘀 𝗶𝗻 𝗧𝗼𝘆𝗹𝗮𝗻𝗱 – To Mother
(grunge / noise rock / post-punk)

„To Mother” to EPka z utworami, które nie zmieściły się na debiutanckim albumie Babes in Toyland z 1990 roku. Chciałbym, żeby odrzuty częściej były tak dobrej jakości. Być może te utwory nie pasowały do reszty albumu albo uznano, że płyta byłaby zbyt długa. To w sumie nieważne – liczy się to, że utwory na „To Mother” to kolejny dowód, że Babes in Toyland to ścisła czołówka najlepszych kapel lat 90. (nie tylko tych „kobiecych”). W porównaniu z debiutem płyta jest nieco mniej wściekła i słychać tu ewidentne wpływy post-punku czy też gothic rocka spod znaku Bauhaus czy Birthday Party, co było dla mnie zaskoczeniem, ale jakże miłym. Jest w tej płytce coś wspaniale brudnego i nieprzystępnego.


💿𝗥𝗲𝘃𝗲𝗹𝗮𝘁𝗶𝗼𝗻 – Salvation’s Answer
(doom metal)

Zespół z Baltimore, w stanie Maryland, nazwa wzięta od utworu Trouble, wydawcą jest Rise Above Records – ciekawe co mogą grać? Gdyby ktoś miał wątpliwości, wydawca umieścił na okładce wielką naklejkę z napisem „DOOM”. Revelation – kolejny udany debiut z 1991 roku, kolejny raczej zapomniany zespół i kolejny dobry album doommetalowy z tego roku.
Być może wokal nie jest najmocniejszą stroną i część osób uzna go za słaby, ale dla mnie jest ok. Zresztą tu się liczą przede wszystkim ciężarne riffy i posępna atmosfera. Zespół trzyma się wolnych temp, ale potrafi fajnie ruszyć z kopyta jak w znakomitym „Long After Midnight” (jak tam pięknie bas zapodaje!).


💿𝗨𝗻𝘀𝗮𝗻𝗲 – Unsane
(noise rock / post-hardcore)

Wspaniały hałaśliwy debiut nowojorczyków z Unsane to z pewnością noiserockowy klasyk. Nagrywany w słynnym Fun City Studio album jest brudny, nieprzyjemny i dający obraz tego, jaki był Nowy Jork na przełomie lat 80 i 90. Warto zwrócić uwagę na znakomitą grę perkusisty Charliego Ondrasa, który niestety zmarł z przedawkowania heroiny kilka miesięcy po premierze tego albumu.
Jak głosi legenda, na okładce znajduje się prawdziwe zdjęcie człowieka z odciętą głową na torach metra, udostępnione kapeli przez znajomego, który pracował przy śledztwie w tej sprawie.


💿𝗧𝗶𝗮𝗺𝗮𝘁 – The Astral Sleep
(death / doom / gothic metal)

To mój ulubiony album Tiamat, ale zaznaczam, że moja znajomość dyskografii zespołu kończy się na „Skeleton Skeletron”, czyli nie słyszałem niczego, co nagrali po 2000 roku. W latach 90 Tiamat zmieniał styl praktycznie co płytę i pewnie część fanów mogła czuć się zaskoczona, kupując każdy kolejny album. Na „The Astral Sleep” zespół miesza, jak może – death, doom, gothic metal, trochę thrashu, blacku i heavymetalowe solówki. I najlepsze jest to, że ten mix wcale się nie gryzie. Największe bangery? Stawiam na „On Golden Wings”, „Ancient Entity” i „A Winter Shadow”.


💿𝗡𝗼𝗶𝗿 𝗱𝗲́𝘀𝗶𝗿 – Du ciment sous les plaines
(punk blues / alternative rock)

Gdy pierwszy raz odpaliłem ten album, musiałem się upewnić, że zespół faktycznie jest z Francji, a nie ze Stanów (The Gun Club) czy Australii (Nick Cave & The Bad Seeds). Cieszy mnie, że większość utworów śpiewana jest po francusku, bo kawałki dzięki temu dużo zyskują. Nawet jeśli utwory oryginalnością nie grzeszą („En route pour la joie” to jest po prostu „For The Love of Ivy” z debiutu The Gun Club), to są chwytliwe i bardzo dobrze zagrane. Nie znam innych płyt Noir désir, więc nie wiem, jak ten album ma się do reszty, ale ten jest naprawdę dobry i pełen urzekających melodii.


💿𝗖𝗼𝗽 𝗦𝗵𝗼𝗼𝘁 𝗖𝗼𝗽 – White Noise
(industrial rock / noise rock / post-punk)

„White Noise” to album bardziej przystępny od debiutu, ale dalej trudno tu mówić o muzyce przyjemnej i łatwej. Cop Shoot Cop wyróżniał się nietypowym instrumentarium – dwa basy, perkusja, sampler i brak gitary. Przylepiono im łatkę „industrial rocka”, ale ich inspiracje były szersze. Owszem, słychać tu dużo Foetusa (pewnie nie bez powodu Thirlwell zajął się mixem kilku utworów), ale także The Birthday Party czy Swans. W tekstach głównie atak na Amerykę i panujący w niej konsumpcjonizm.


💿𝗖𝗶𝗿𝗶𝘁𝗵 𝗨𝗻𝗴𝗼𝗹 – Paradise Lost
(heavy metal)

To z pewnością jest najsłabsza płyta Cirith Ungol, której zespół sam nie lubił i po jej premierze zniknął na ponad dwadzieścia lat. Mimo to wciąż jest to dobry heavymetalowy album, do którego zawsze chętnie wracam. Ok, glamowego potworka „Go It Alone” i nikomu niepotrzebny cover „Fire” Arthura Browna pomijam, ale poza tym są tu świetne utwory, z „Chaos Rising” i „The Troll” na czele. A „Join The Legion”, który otwiera ten album, to jeden z moich ulubionych utworów Cirith Ungol. 

Dodaj komentarz

Blog na WordPress.com.

Up ↑